środa, 3 lipca 2013

Rozdział 2 „Bartek, czy ty jak się ubierasz, to nie możesz uważać po czym deptasz?”

- Nikt nie musiał. Może mi powiesz, że sama sobie rozcięłaś policzek, wargę, brew i podbiłaś oko?- podniósł brew do góry.
- przewróciłam się i tyle. Możemy o tym nie gadać? – wkurzyłam się. Odpuścił. Rozmawialiśmy całą noc. Jeszcze nigdy nie poznałam kogoś tak dobrze w kilka godzin. Wiem już o nim chyba wszystko. On też, tylko nie o tym biciu. Nie mogę mu powiedzieć.
Te 6 tygodni minęło strasznie szybko. Lecę z chłopakami do Argentyny! Poznałam wszystkich. Jesteśmy z Bartkiem przyjaciółmi. Odprowadzał mnie kilka razy pod dom, ale nigdy nie wpuszczałam go do środka. Ojciec stał sie ostrożniejszy. Ciągle mnie pilnuje i bije jeszcze mocniej. Spakowałam już wszystkie rzeczy. Mama wie, że wyjeżdżam. Rozmawiałam z naszą sąsiadką, że jak wyjadę, to weźmie ją do siebie. Myślałam, że tata wyjechał. Wyszłam z domu z walizką, kiedy on pojawił się z nikąt.
- Nigdzie nie jedziesz, dziwko!- złapał mnie za włosy i zaprowadził do domu. Rzucił mnie na podłogę, kopał, okładał pięściami. Nie zważał na nic. Byłam skulona jak szczeniak. Ból stawał się coraz silniejszy. Wtedy ktoś wparował do domu.


***

Czekałem na nią z Zuzą. Spojrzałem na zegarek. 8:00. Powinna już być. Zuza nerwowo bawiła się palcami.
- Mów gdzie ona jest? I co jej tam robią?- zapytałem poważnie.
- No chyba ojciec ją przyuważył.- pierwsza łza spłynęła po jej policzku.
- I ty mi dopiero teraz kurwa mówisz?!- krzyknąłem.- Jest w domu?- zacząłem się denerwować.
- Raczej tak.- patrzyła na ziemię. Zacząłem biec w stronę jej domu. Kiedy usłyszałem jej krzyk nie wahając się wszedłem do środka. Zobaczyłem jak ten człowiek kopie ją. Przecież to jest… Pod wpływem impulsu walnąłem go z pięści. Upadł, a Marta spojrzała na mnie.
- Niech pani weźmie córkę i idzie przed dom. Proszę.- nakazałem. Kobieta uśmiechnęła się do mnie, wzięła Martę pod rękę i wyszły z domu. Przetłumaczyłem mu kilka rzeczy. Nie biłem go, tylko tłumaczyłem jasno. Co za gnój. Damski bokser się znalazł, kurwa. Myślałem, że go tam zabiję. Psychicznie chory. Zadzwoniłem na policję. Teraz to błagał, żebym tego nie robił. Przyjechała po pięciu minutach. Zabrali go. Spojrzałem na Martę. Uśmiechnęła się i wtuliła we mnie.
- Dziękuję.- zaczęła płakać.
- Nie ma za co.- pocałowałem ją w głowę. Po mamę Marty przyszła sąsiadka.
- Szczęśliwej drogi, dzieciaczki. I dziękuję, Bartku.- uśmiechnęła się do mnie i poszła z tą drugą panią.

***

- Właśnie jest za co.- powiedziałam.
- Chodź, bo się spóźnimy.- powiedziałem.
- Przecież ja tak nie pojadę. Musisz jechać beze mnie. Ja sobie poradzę.- weszłam na schodki, prowadzące do drzwi.
- Jeśli ty nie jedziesz, to ja też.- spojrzał na mnie.
- Ale…
- Nie ma żadnego „ale”. Jedziesz, albo ja zostaję z Tobą.- założył ręce na piersi.
- No to chyba nie mam wyboru.- zatrzasnęłam drzwi od domu i wzięłam za rączkę, walizkę, stojącą przy płocie. Nie było mi, żal ojca, kiedy go zabierali. Wręcz przeciwnie, cieszyłam się, że ten tyran nie będzie nam robił krzywdy. Nie kocham go, i nigdy nie kochałam. To obcy człowiek, który mnie spłodził. Tyle. Moim bohaterem był Bartek. W pewnym momencie przed autobusem dopadłam mnie Zuza.
- Nic ci nie jest. Dzięki Bogu. – przytuliła mnie. Najciekawsze, że dzisiaj nie miałam, żadnych ran, czy siniaków. Nic mi nie było. Cały ból zamienił się w radość i… no właśnie. W co jeszcze? Spojrzałam na uśmiechniętego Kurasia. Oddałam walizkę i weszłam do autokaru.
- Pani fotograf, proszę do nas.- zawołał uśmiechnięty Igła. Usiadłam koło niego.
 - Cześć Krzysiu.- przytuliłam go.
- Proszę pani, dlaczego pani ma odcisk buta na tyle swetra?- zapytał Dziku. Serce zabiło mi mocniej, a oczy wyglądały jak pięciozłotówki. Jednak Winiar obrócił to w żart. Jak ja go kocham.
- Bartek, czy ty jak się ubierasz, to nie możesz uważać po czym deptasz?- wszyscy zaczęli się śmiać. Kurek wyciągnął jedną słuchawkę z ucha.
- Wiesz, jak się śpieszysz, to nie patrzysz pod nogi.- puścił do mnie oczko, a wszyscy tradycyjne „Uuuuu”. Zarumieniłam się troszkę. Miałam nadzieję, że nikt tego nie zauważy, jednak Bartman musiał.
- O jeju… Pani fotograf się nam zarumieniła.- wszyscy spojrzeli na mnie, oprócz Bartka. Ale w szybie widziałam jak uśmiecha się do siebie.
- Spokojnie. Każdy ma prawo do miłości?- szepnął mi Igła. Czy to prawda? Czy ja się zakochałam? W 6 tygodni? Niektórzy potrzebują lat, a mi wystarczyło kilka tygodni?! Nie. Nie kocham go. Jest moim przyjacielem, ale nic poza tym. Podróż minęła szybko. Ale te kilka godzin na lotnisku mnie wykończyły. Zasnęłam.
Obudziły mnie czyjeś rozmowy. Byłam w kogoś wtulona. Poznaję po głosie, że w Kurka.
- Podobasz jej się.- powiedział Winiar.
- Ale jak wam nie wyjdzie to mogę do niej startować?- to był Bartman. I chyba ktoś na niego spojrzał, bo zamilkł.
- I ty ją lubisz, lubisz.- usłyszałam Igłę.
- My nie będziemy razem. Jesteśmy przyjaciółmi, a tak w ogóle ja mam dziewczynę.
- Pf… co to za dziewczyna? 100% plastiku. A tu leży praktycznie na tobie, piękna, młoda, prawdziwa kobieta. Serio wybierasz Aśkę? Zdzirę, która puszcza się z każdym? Blondyneczka z mini? Sory, ja wolę mieć opiekuńczą żonę, z którą możesz spokojnie wychować dzieci, a nie prostytutkę, z którą możesz się jedynie przespać.- skwitował Igła. Bartek ma dziewczynę? I nic mi nie powiedział? Myślałam, że jest inny, że nie lubi plastików. Jednak pomyliłam się.
- Nie mów tak o niej.- podniósł głos i wstał. Upadłam na podłogę.
- Ał.- pisnęłam. Krzysiu spojrzał złowrogo w stronę Bartka i pomógł mi wstać. Usiadłam obok Krzysia. Nie odzywali się do siebie przez resztę dnia. Nawet w samolocie Igła nie nagrywał. Ale chociaż się wyspałam.
Wypoczęta, na Hiszpańskiej ziemi zabrałam swój bagaż i udałam się do hotelowej recepcji.
- Ja śpię w pokoju z Martą.- zza mnie wyskoczył Dziku i pognał do obsługi.
- Nie, bo ja!- Igła pobiegł za Kubim.
- Ja!- Winiar rzucił się na Krzysia. Miałam z nich taką polewkę. Ale w końcu przyszedł trener.
 - Nikt nie będzie spał w pokoju z panną Grzewczyk. A wam panowie, przypominam, że macie żony.- zwrócił się do Miśka i Krzysia. Odebrałam kluczyk i udałam się do windy. A gdzie ja tam i wszyscy. 13 osób w jednej windzie. Że to się nie zarwało t był cud. Miałam pokój na 6 piętrze, a że byłam pierwsza najpierw jedziemy na 6.
- Zibi, mógłbyś łaskawie wziąć rękę z mojego tyłka?- spojrzałam na atakującego. Byliśmy wszyscy tak pościskani.
- Ale to nie ja. Ja mam ręce na Kubiaka tyłku.- zrobił przerażoną minę.
- Co? A ja myślałem, że to Marty?- zasmucił się.- I fulu…- podsumował, a ja zaczęłam się śmiać.
- W takim razie kto mnie trzyma za tyłek?- zapytałam przez zaciśnięte zęby i wzięłam rękę tego Tosia z mojej pupy.- Zobaczmy winowajcę.- odwróciłam głowę, a za rękę trzymałam… Bartka. On nie patrzył na mnie. Patrzył na sufit windy. Nawet nie czuł, że trzymam jego rękę. Chyba, że mnie ignoruje.- Może jakieś przepraszam?- spojrzałam na niego.
- On przeprasza tylko ta swoją lafiryndę, kiedy go zdradzi.- zaśmiał się Igła.
- Przegiąłeś.- wtedy drzwi otworzyły się na moim piętrze, a Kurek rzucił się  na Krzysia. Wszyscy próbowali odciągnąć Kurka, to wtedy Igła się na niego rzucał. Boże, to chyba przeze mnie. Nienawidzę jak ktoś się bije. Muszę coś zrobić.
- Jeśli w tej chwili nie przestaniecie zadzwonię do twojej żony.- wskazałam na Igłę.- I do twojej dziewczyny, że ze mną spałeś.- chciałam zobaczyć ich reakcję. A zwłaszcza Kurka.
-  Jeśli to zrobisz. Koniec przyjaźni.- Wielkolud powiedział mi to prosto w twarz, poczym poszedł do swojego pokoju, ponieważ był na tym samym piętrze. Zabolały mnie jego słowa.
- Dzięki, że go odciągnęłaś, bo bym go tam zabił. Ale z tą żoną to żartowałaś? Bo do Aśki to nawet numer mogę ci podać.- wyszczerzył się do mnie. On krwawi. Wzięłam go za rękę i wpakowałam do mojego pokoju. Wyciągnęłam apteczkę i zaczęłam bandażować  jego czoło.
- Musiałeś to powiedzieć?- pokręciłam głową.
- Ale on mnie strasznie wkurza.- wstał.- Bo cię kocha, a nie chce się do tego przyznać.- kiedy to powiedział zrobił wielkie oczy, zasłonił buzię ręką i uciekł. Gada bzdury. Pewnie Bartek go za mocno walnął. Wyszłam przed pokój. Wszyscy stali przed windą z otwartymi buziami.
- A wy co? Nic lepszego do roboty nie macie?- założyłam ręce na klatce piersiowej.
- A to moje piętro.- Nowakowski otrząsnął się i wyszczerzył do mnie. Reszta po krótkiej chwili również rozeszła się na swoje piętra.
- Jak dzieci.- powiedziałam cicho i zamknęłam się w pokoju. Myślałam o Bartku, aż zasnęłam.
Obudziłam się około 8. Przeciągnęłam się leniwie i wstałam.  Poszłam pod prysznic. Cały czas miałam w głowie sowa Igły. Ubrałam się w to i zaszłam do stołówki. Wszyscy już jedli śniadanie. Podeszłam do pań kucharek i przywitałam się. Wzięłam sałatkę grecką z grzankami i sok pomarańczowy z Tymbarka. Wypatrzyłam Kurka. Muszę z nim pogadać. Siedział koło Winiara, to dobrze. Usiadłam między nimi.
- Witam drogie panie.- przywitałam się z całym towarzystwem przy stole. Siedział tam Pit, Zibi, Kubiak, Winiar, Kurek i Igła. Nadal się nie pogodzili. Kurczę.- Idziemy po treningu do lasu?- zapytałam. Bartmanowi, aż oczy się zaświeciły.
- Oj Zbysiu, Zbysiu. W celach rozpoznania terenu.- westchnęłam, a Zibi posmutniał.
- Ok. Ale ja idę z Tobą.- Piter poruszał charakterystycznie brwiami. Odpowiedziałam mu zalotnym uśmiechem.
- Ja nie idę.- burknął Bartek.
- A to niby czemu?- zapytał Misiek jedząc bułkę z dżemem.
- Nie twoja sprawa.- warknął w jego stronę. Nie patrzył na mnie. W ogóle.
- Oj… bo dziewczyna ci nie kazała?- Igła uśmiechnął się cwano.
- Weźcie już ze mnie zejdźcie!- walnął pięścią w stół i wyszedł. Jedna kucharka tak się wystraszyła, że wypuściła z rąk skibkę chleba z dżemem, która wylądowała na głowie Dzika. Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Dziękuję.- uśmiechnął sie w stronę kucharki, ściągają jedzenie z włosów.- Właśnie miałem zamiar iść po drugą.- zaczął jeść. Pokręciłam tylko głową, ocierając łzy śmiechu. Wzięłam od pań papier i zaczęłam wycierać włosy Michała. Bo moim zdaniem poszedłby tak na trening.
- U. Pani fotograf, a jak ja sobie tak ubrudzę włosy, to też mnie tak będziesz wycierać?- Zbyszek spojrzał na mnie seksownie.
- Nie.- wytknęłam mu język. Spojrzałam na Krzyśka. Triumfalnie jadł jajecznicę. Usiadłam na swoim miejscu i zjadłam śniadanie. Potem odbył się trening, na którym pana „Najbiedniejszego na świecie” nie było. 


----------------------------------------------
Hej! :D
I jak? Podoba się? Starałam się, żeby był długi. Próbuję robić śmieszne rozdziały, ale jak na razie mi to nie wychodzi. Następny za 2 dni, ponieważ jutro pakuję się nad może. W sobotę wyjeżdżam, na tydzień, także będziecie musieli czekać. Ale mam nadzieję, że tam złapię większą wenę ;p W piątek przed meczem postaram się dodać. Dziękuję za miłe komentarze. To naprawdę mnie motywuje do dalszej pracy. Do następnego 

Ciaoooooo... ;**

11 komentarzy:

  1. dobry jest, podoba się!:D
    a rozdział nawet śmieszny był, także :D
    czekam na nowy :))
    http://siatkarskielovestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nowość u mnie.
    Zapraszam serdecznie.. ^^

    http://6loveme6.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana do Liebster Award ;) Szczegóły u mnie ;) http://siatkowkazuczuciem.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam Cię do Liebster Award :) Zapraszam do siebie po szczegóły :)
    http://serca-kolysanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominowałam Cię do nagrody Liebster Award, szczegóły tutaj:
    http://uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostałaś nominowana przeze mnie do nagrody Liebster Award :) Więcej informacji znajdziesz tu: dziewiec-trzynastek.blogspot.com. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. szczerze trafiłam na twój blog przypadkiem i muszę stwierdzić, że mnie zaciekawiłaś. piszesz na luzie i to mi sie właśnie podoba. z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D
    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawie się robi. Nie przejmuj się po prostu pisz, bo robisz to z wielkim luzem i to mi się bardzo podoba!
    Pozdrawiam Kasia :)
    +zapraszam do siebie http://uczuciowyblok.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham ten blog!!! Kocham, kocham, kocham!!!!!!! Ty masz talent, na prawdę... ;**** Pozdrowionka... ;***

    OdpowiedzUsuń
  10. 27 year-old Assistant Media Planner Arthur Rewcastle, hailing from Thornbury enjoys watching movies like "Legend of Hell House, The" and Puzzles. Took a trip to Church Village of Gammelstad and drives a McLaren F1. ten artykul

    OdpowiedzUsuń