niedziela, 2 listopada 2014

Epilog

Stałam na cmentarzu trzymając za rękę Piotra. Mój beznamiętny wzrok ukryłam pod okularami przeciwsłonecznymi, patrząc jak ksiądz wspaniale mówi o moim ojcu. Och, jakim to on był dobrym i uczciwym człowiekiem. Miałam ochotę wyjść na środek i zacząć opowiadać wszystkim prawdę. Przyszłam na jego pogrzeb, ponieważ mama prawie zaczęła o to błagać. Spojrzałam na nią. Zapłakana, opierała się o ramię mojej sąsiadki.
Kiedy zakopywali trumnę,  nie było mi smutno. Może nawet poczułam się lepiej. Miałam pewność, że już nigdy ani mamie ani mi nie zrobi krzywdy. Uniosłam głowę i spojrzałam na Piotrka. Uśmiechnął się do mnie i pocałował w czoło. Ominęliśmy stypę i pojechaliśmy od razu do domu. Opadłam na kanapę i wzięłam głęboki oddech. I zaczęłam wszystko przemyśleć.
Ojciec rok temu wyszedł z więzienia, a mama od tamtego czasu namawiała mnie na spotkanie z nim. Szczerze powiedziawszy, już miałam się zgodzić, kiedy jego samochód wpadł pod pociąg. Mama była załamana i spędziłam u niej te kilka dni. Jednak mi ani przez chwilę łzy nie napłynęły do oczu. Można powiedzieć, że teraz jestem szczęśliwsza. Na kanapę wskoczył Piotrek z chłopcami. Uśmiechnęłam się do nich i westchnęłam.

11 lat później …


Siedziałam w salonie czytając jakiś magazyn. Nareszcie spokój. Chłopaki są na treningu i jest tylko przyjemna cisza. Jednak oczywiście z moim szczęściem usłyszałam kroki.
- Mamo, możemy pogadać?- Mikołaj usiadł obok mnie.
- Tata cię zabiję, że nie jesteś na treningu.- zaśmiałam się i odłożyłam pismo na stół.
- Aleja mam problem.- spuścił głowę. Uśmiechnęłam się i oparłam o kanapę.
- A jak ma na imię ten problem?- spojrzał na mnie zdziwiony.
- Ada Kurek.- teraz ja byłam zdziwiona.
- Córka ..
- Tak.- odpowiedział szybko, patrząc na mnie. Zaśmiałam się i pokręciłam głową.
- A jak ty ją poznawałeś? Przecież oni mieszkają w Bełchatowie.
- No bo przyjechała taka wymiana do szkoły na 2 miesiące i ona przyjechała. I jest taka fajna. I chyba ją lubię. Ale nie umiem jej tego powiedzieć.- podrapał się po karku.
- To ty się w pannie kurek zadurzyłeś, rozumiem?- uśmiechnęłam się do niego.
- Znasz jej tatę, nie?
- Oj, znam, synek.- poczochrałam go po włosach.- Musisz jej to powiedzieć po prostu. Daj jej kwiatka, zaproś na spacer i to powiedz.- puściłam mu oczko.
- I tyle?- wydawał się rozczarowany.
- A co ty byś jeszcze chciał? Możesz jeszcze coś wymyślić, jak ci się matki pomysł nie podoba.
- Nie no, jest spoko.- uśmiechnął się i włączył telewizor.
Po jakiejś godzinie do domu weszli Piotr z Antkiem.
- Masz szlaban.- pokazał palcem na Mikołaja i usiadł na kanapę.
- Ale tato.- jęknął i wstał.- To nie fair!- założył ręce na klatkę piersiową i poszedł do pokoju.
- Nie dawaj mu szlabanu.- spojrzałam na Piotra, kiedy zaczął latać po kanałach.
- Nie pojawił się na treningu, nawet nie uprzedził, szczeniak.- pokręcił głową.
- Ale ty nie wiesz dlaczego się nie pojawił.- uśmiechnęłam się sama do siebie.- Poznał dziewczynę i pytał jak jej powiedzieć, że mu się podoba.- odwrócił głowę i zaśmiał się.
- No proszę. Żeby ojca nie zapytać, tylko do mamy lecieć.- walnęłam go w ramię.
- Jeszcze coś. Zgadnij kim jest ta dziewczyna. Córka Bartka.- spojrzał na mnie zaskoczony. Uśmiechnął się lekko i zaczął oglądać telewizor. Pocałowałam go w policzek i zaczęłam przygotowywać obiad. Zjedliśmy i chłopaki wyszli.
- To co? Jakiś film?- Piotrek zatarł ręce, po czym rozwalił się na kanapie. Włączyłam film i usiadłam obok. Chyba nie dane nam było obejrzeć, gdyż usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Mój mąż wstał i poszedł otworzyć. Kiedy usłyszałam krzyki, poderwałam się z kanapy i poszłam do drzwi. Zobaczyłam w nich Bartka, Zuzę? I jak mniemam ich córkę.
- Co się stało?- zobaczyłam wkurzonego.
- Wasz syn, zaciążył mi córkę!- Bartek spojrzał na mnie żałośnie.
- A skąd wiadomo, że to on?- założyłam ręce na piersi.
- No bo tylko z Antkiem.- dziewczyna powiedziała cicho. Antek? Zobaczyłam moich synów wchodzących przez bramę.
- Ada?- powiedzieli jednocześnie, mijając się z państwem Kurek.
- Mikołaj możesz iść, Antek stój.- zatrzymałam starszego syna.- Ona mówi, że jest z tobą w ciąży.- wskazałam na dziewczynę. Po jego minie widać było, że ma z tym coś wspólnego. Nic nie mówił tylko stał jak wryty. Zauważyłam, że na schodach stoi młodszy Nowakowski, zły jak osa. Czy oni zawsze muszą się kłócić o dziewczyny?! 
- Nie mamy pewności, że to jego dziecko. Jeśli przyjdziecie z testem, potwierdzającym jego ojcostwo, to wtedy możemy porozmawiać.- Piotr poważni zwrócił się do Bartosza.
- Ale ja …
- Wiem, jaka jest młodzież. Możesz kłamać. Przyjdźcie z dowodami.- przerwał nastolatce i zamknął im drzwi przed nosem. Zaczynam się szykować na wojnę, która zaraz się rozegra.
- Ty debilu.- Mikołaj rzucił się na Antka i zaczął go okładać pięściami. Oczywiście od razu zainterweniowaliśmy i Piotrek odciągnął go od niego. Antek usiadł w kuchni, a ja przyłożyłam mu lód do podbitego oka. Patrzyłam na niego, kręcąc głową. Miał spuszczoną głowę, a jego zielone oczy przepełnione były smutkiem. Wiedziałam, że jest mu wstyd. Pogłaskałam go po głowie i poszłam do góry w celu odwiedzenia drugiego syna. Zapukałam do pokoju i weszłam. Leżał na łóżku z wielką poduszką na głowie. Usiadłam obok i westchnęłam cicho.
- Dlaczego on mi to zawsze robi?- pociągnął nosem i przytulił się do mnie.- Dlaczego zawsze musi mi coś zabrać?- łzy spadały mu po policzkach. Nie wiedziałam co zrobić. Po raz pierwszy. To była poważna sprawa.
- Oj synek, to nie jest ostatnia dziewczyna.- próbowałam skleić jakieś pocieszające zdanie.
- Tu nie chodzi o nią. On zawsze mi wszystko zabiera. W szkole jak gadam z dziewczynami to zawsze musi mnie odepchnąć i sam zaczyna z nimi gadać. Zaczynam go nienawidzić.- spojrzał na mnie.
- Nie mów tak. Wiesz, że jesteście młodzi, on po prostu chce się popisać. Nie przejmuj się.- usłyszałam dzwonek do drzwi. Uśmiechnęłam się do Mikołaja i zeszłam na dół. W drzwiach stał Antek z jakąś dziewczyną.
- Dzień dobry.- młoda brunetka, stała w drzwiach uśmiechając się do mnie Kinga. Przyjaciółka Miśka.
- Jest może Mikołaj?- uśmiechnęłam się do niej, podchodząc do niej.
- Ty, marsz do kuchni.- Antek westchnął i wyszedł z pomieszczenia.- Jest do góry. Wejdź , proszę.- wpuściłam dziewczynę, która od razu poszła do góry. Weszłam do kuchni i usiadłam naprzeciwko syna, który zajadał się sernikiem.
- Dlaczego mu to robisz?- spojrzał na mnie pytająco.
- A co? Sernik był na jutro?- zapytał z pełną buzią.
- Wiesz o co mi chodzi. Nie możesz odpuścić? Wiesz, że on się wszystkim przejmuje, ale nie. Bo ty musisz pokazać swoją wyższość.- przestał jeść i westchnął.
- Mamo, ale ja nie mogę patrzeć jak on z nimi rozmawia.- spuścił głowę.
- Synku, zazdrość nie popłaca. Przestań mu robić na złość.- przyłożył lód do oka.
- Spróbuję.
- Dziękuję, synku. Ja teraz idę do taty, a ty nawet nie waż się wchodzić im do pokoju.- pogroziłam mu palcem i wyszłam na taras. Przymrużyłam oczy, żeby lepiej widzieć i zauważyłam mężczyznę, bujającego się lekko na huśtawce. Podeszłam do niego i pocałowałam.
- Jak tam wejdę to go rozszarpię.- wycedził przez zaciśnięte zęby.
- Może to serio nie jest jego dziecko.- spojrzałam w niebo. Noc była piękna. Pełnia, a do tego wszystkie gwiazdy tak doskonale widoczne.- Ja też się martwię.- wzięłam go za rękę i zaczęłam się lekko huśtać.
- Boże, nie mogli uważać?- otarł twarz dłońmi i spojrzał na mnie.- No tak. Kto to mówi.- zaśmiał się i wstał, biorąc mnie za rękę.- Musimy dokończyć film. 




- Mamo! Mamo!- Antek biegał po domu, szukając mnie. Wstałam i leniwie zeszłam na dół.
- Słucham?- spojrzałam na niego i na test w rękach.
- Jestem ojcem.- szepnął. Wzięłam od niego dokumenty i usiadłam na krześle w kuchni. Wszystko się zgadzało. Jest ojcem. Wzięłam głęboki oddech.- Chcę go wychować.- spojrzałam na niego.
17-latkowie z dzieckiem. Świetnie. Cieszę się, że chcesz wziąć odpowiedzialność, tylko musisz wiedzieć, że to nie jest takie łatwe. Też byłam młoda jak urodziłam, jednak byłam już pełnoletnia. Zaczną się bezsenne noce, przewijanie, karmienie.- zaczęłam wyliczać, kiedy do kuchni wszedł zaspany Piotrek. 
- Jednak?- ziewnął. Po jego minie dało się zauważyć, że nie jest zbytnio zdziwiony. Napił się wody i usiadł obok nas.- Co zamierzasz z tym zrobić?- zaczął wczytywać się w papiery.
- Chcę wychować moje dziecko.- Mąż spojrzał na mnie i uśmiechnął się dyskretnie.
Wszystko się wyjaśniło. Antek z Adą wychowywali małego Sebastiana, Mikołaj zakochał się w Kindze, Piotrek pogodził się z Bartkiem, a ja znowu zaczęłam spotykać się z Zuzą. Nigdy nie żałowałam, że podjęłam taką decyzję. Mam dwóch najwspanialszych synów na świecie. Wydarzeń nigdy nie możesz przewidzieć. Musisz przygotować się na każdą dobrą i złą niespodziankę od życia. Teraz, kiedy siedzę na trybunach, kibicując moim synom na Mistrzostwach Świata jestem pełna dumy. Oparłam głowę o ramię Piotrka i zaczęłam się przyglądać chłopakom. Tacy uśmiechnięci, szczęśliwi. Nie zamieniłabym tego widoku na nic innego. 


-------------------------------------------------------
Cześć :) 
Po długim, naprawdę długim oczekiwaniu dodaję. Nie wiem, który raz przepraszam, ale nie mogłam dodać wcześniej z powodów technicznych. Jeśli ktoś to jeszcze czyta, to bardzo wam dziękuję. Ostatni rozdział mojego pierwszego bloga. Bardzo dziękuję za każdy komentarz, który na prawdę dodawał mi pewności siebie i weny. Jako, że jest to ostatni rozdział prosiłabym każdego o chociażby najmniejszy komentarz. Jeszcze raz dziękuję. Jeśli ktoś miałby ochotę, zaczynam drugie opowiadanie, na którym prolog pojawi się dzisiaj o godzinie szesnastej. http://ostatniaminutamozebycpierwsza.blogspot.com/
Mam nadzieję, że tak jak ja spędziliście miłe chwile na tym blogu. Dziękuję wam wszystkim jeszcze raz. 
Do zobaczenia a drugim blogu :D