sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 12 „Klamka zapadła.”

Odepchnęłam go i otworzyłam usta ze zdziwienia. On naprawdę to zrobił?
- Co to miło być?- zszokowana, aż usiadłam na ławkę.
- Przepraszam.- wziął głęboki wdech.- Ale dlaczego? Dlaczego chcesz zabić to małe niewinne stworzenie? Ono powstało z naszej nieuwagi, a ty chcesz go tak po prostu, bez skrupułów pozbawić go życia?- wziął mnie za rękę.
- Piotrek. Mi też jest ciężko. Mam straszne wyrzuty sumienia, wszyscy mnie przekonują, ale ja podjęłam decyzję. Tak będzie lepiej, zobaczysz.- uśmiechnęłam się do niego. Wstał.
- Jeśli to zrobisz, to pamiętaj, że z mojej strony pomocy, ani niczego już nie dostaniesz.- poważnie na mnie spojrzał i odszedł. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Siedziałam tak kilka minut, kiedy zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawił się „Krzysiu”
- Hej. Mógłbyś przyjść? Jestem ..
- Odwróć się.- usłyszałam.- zrobiłam co powiedział i zobaczyłam go. Stał i kręcił głową. Rozłączyłam się i schowałam telefon do torebki. Podbiegłam do niego i wtuliłam się, szlochając.
- Ja nie mam pojęcia co robić.- powiedziałam.
- Mów to co podpowiada ci serce.- szepnął, głaszcząc mnie po głowie. Nie mogę o tym teraz myśleć. Muszę iść do Bartka. On zawsze daje świetne rady. Powiedziałam to Krzyśkowi, i udałam się w stronę szpitala. Biłam się z myślami tak długo, że nawet nie zauważyłam jak znalazłam się przed szpitalem. Otworzyłam wejściowe drzwi i za chwilę stałam tuż przed salą Kurka. Wahałam się czy pociągnąć za klamkę, ale to zrobiłam. Weszłam do środka. Stał, pakując torbę. Gdy mnie zauważył, podszedł i zachłannie wpił się w moje usta. Od razu odwzajemniłam pocałunek, czerpiąc z tego tyle ile się da, albowiem nie byłam pewna czy to aby nie nasz ostatni pocałunek. Nie chciałam się od niego odrywać, ale kiedy już to zrobiłam, usiadłam na łóżku i spojrzałam na wesołą twarz Bartosza.
- Bartek, muszę ci coś powiedzieć.- przełknęłam głośno ślinę.
- Co jest, mała?- uklęknął przy mnie i spojrzał tymi niebieskimi patrzałkami w moje.
-Bartek, ja , ja..- czułam jakby ogromna gula ugrzęzła mi w przełyku.- Jestem w ciąży.- starałam się, aby kolejna porcja łez nie wydobyła się z pod moich powiek. Uśmiech powoli znikał z jego twarzy.
- Kto jest ojcem?- westchnął, odwracając wzrok.
- To jest nieważne, ale ja …
- Jak to nieważne?! Naprawdę chcesz, żebym się sam dowiedział?!- trochę się zbulwersował.
- Bartek. Spójrz na mnie. To było, 2 miesiące temu, on mnie znalazł i po prostu, to było po pijaku.- patrzyłam w jego smutne teraz oczy.
- Piotrek.- szepnął. Widziałam, jak jego ręce składają się w pięści.
- Ej, ej. Patrz na mnie. Kocham tylko ciebie. Bartek. Kocham Cię. Spokojnie. Ja za trzy dni mam wizytę w klinice. Ja usunę to dziecko i wszystko wróci do normy.- uśmiechnęłam się.
- Pojebało cię, do reszty?!- wstał i teraz patrzył na mnie ze złością. Widziałam jak podnosi rękę, automatycznie przypomniał mi się widok ojca. Skuliłam się na łóżku, a łzy które tak bardzo ukrywałam wypłynęły na moje czerwone policzki.
- Ej. Spokojnie, mała. Przecież wiesz, że bym cię nigdy nie uderzył.- podniósł mnie i mocno do siebie przytulił. Wtuliłam się w niego i dość głośno zaczęłam ryczeć w jego koszulkę. Co ja pomyślałam? Przecież on nigdy by mnie nie skrzywdził. Podniosłam głowę wysoko do góry i spojrzałam w jego piękne oczy.- Kocham cię, słyszysz. Nigdy nie myśl, że kiedykolwiek chciałbym cię skrzywdzić. Tak?- uśmiechnął się.- przytaknęłam mu, poczym wspięłam się na szubki palców i musnęłam jego ciepłe wargi. Oddał pocałunek i trwaliśmy tak przez kilka minut.- A co do tego dziecka. To, że jest Piotrka, nie znaczy, że on musi go wychowywać. Ma Agatę, my mamy siebie. Już kocham tego malucha.- uklęknął i pocałował mój brzuch. Zaśmiałam się. T było takie słodkie. Kocham tego wariata.
- Bartek. Kocham Cię.- zaśmiałam się.
- Serio?- zrobił głupią minę i ucałował moje czoło.

                                            ***Piotr***

Co ja sobie myślałem? Że pocałuję ją, a ona się tak po prostu zgodzi, albo we mnie zakocha? Niedoczekanie. Kopnąłem już chyba 10 kosz na mojej drodze. Byłem taki wściekły. Ona chce usunąć moje dziecko! Nie pozwolę jej na to! Muszę iść do Zuzy. Może ona więcej wie. Schowałem ręce do kieszeni i udałem się do mieszkania Marty i Zuzy. Wszedłem bez pukania, a w kuchni zauważyłem podśpiewującą Zuzię, przygotowującą obiad, lub coś takiego.
- Hej.- usiadłem przy stole, rozpinając kurtkę.
- cześć. Widzę, że dowiedziałeś się, że byłbyś tatą.- westchnęła i odwróciła do mnie, opierając się o blat.- Chcesz pogadać.- wytarła ręce w ściereczkę i usiadła obok.
- No, bo ja niby ni jestem gotowy, ale jednak kiedy słyszę, że ona chcę usunąć je, to od razu chcę je. Bardzo. Mam mętlik w głowie.- podrapałem się po karku. Porozmawialiśmy. Wiem, że trzymamy tą samą stronę. Podziękowałem jej za tą rozmowę i poszedłem do siebie. Agata oglądała jakiś film. Zdjąłem wszystko i powędrowałem pod prysznic. Stróżki wody spływały po moim ciele. Długo tam siedziałem. Z zamkniętymi oczami wyszedłem i przewiązałem pierwszy lepszy ręcznik wokół pasa. Usłyszałem otwieranie drzwi, a będąc pewny, że to Agata, nic sobie z tego nie zrobiłem.
- Piotrek?- co?! Marta?! Ale jak ona tu? Otworzyłam szybko oczy i naprawdę stała przede mną.
- Yyy… hej?- spojrzałem dziwnie w jej stronę. Udawałem obojętnego.
- Nie usunę tego dziecka. Ale wychowam je  Bartkiem.- uśmiechnęła się.- pierwsze zdanie było miodem na moje uczy, ale drugie? Co? Mój przyjaciel ma wychowywać moje dziecko.
- Na to drugie się nie zgadzam.-  poważnie na nią spojrzałem. Zrobiła smutną minę.
- Ale Piotr. Ty masz swoje życie, a ja gadałam z nim i ..
- I co? To jest moje dziecko i chyba mam prawo się nim zajmować, nie?!- wybuchnąłem.
- Tak, ale ..
- Nie ma żadnego ale. Albo ja je będę wychowywać, albo za 9 miesięcy spotkamy się w sądzie o prawa rodzicielskie.- wzruszyłem ramionami i wyminąłem ją, udając się do pokoju. Chyba dała spokój, bo usłyszałem trzaskanie drzwiami. W progu pojawiła się zła Agata.
- Dlaczego mi nic nie powiedziałeś?- widziałem łzy w jej oczach. Podszedłem i objąłem ją.
- Dzisiaj się o tum dowiedziałem.- westchnąłem.
- Walcz o nie.- pocałowała mnie. Byłem strasznie zdziwiony, że to powiedziała. Ale potrzebowałem tego. Ubrałem spodnie i wspólnie z moją dziewczyną oglądałem do późna filmy.

                                               ***Marta***

Wściekła wyszłam z mieszkania. Czy on naprawdę chce wojny? Chyba tak. Kurczę. Zeszłam na dół i cicho otworzyłam drzwi. Co za nimi usłyszałam zszokowało mnie jeszcze bardziej.
- Kochanie, będę jeszcze dzisiaj. Wyszedłem dzisiaj. Czekaj na mnie. Mam na ciebie ochotę.- Bartek rozmawiał przez telefon. No chyba mi na słuch padło. Słucham? Gdzie on? Wyszłam i spojrzałam na niego wymownie, czekając na wyjaśnienia.
- Muszę kończyć.- odłożył telefon.- Kochanie o nie ..- nie zdążył. Wymierzyłam mu siarczysty policzek.
- Ty zakłamany ..- po raz 4 dzisiaj miałam łzy w oczach.- Nie ważne.- machnęłam ręką i najszybciej jak mogłam pobiegłam do mieszkania. Weszłam i zakluczyłam drzwi. Rozebrałam się i weszłam do pokoju. Ujrzałam tak Igłę, bawiącego się moim laptopem. Zamknęłam drzwi i osunęłam się po nich. Zauważył mnie i usiadł obok przytulając.
- Co się stało?- kołysał się ze mną, próbując mnie uspokoić . Na marne.
- Bartek, on, on ma inną.- wybuchałam głośnym płaczem. Oj chyba się zdziwił. Siedzieliśmy, rozmawiając. Uspokoił mnie i nawet zaczął rozśmieszać. Mówił też do mojego brzucha, który za jakieś 24 godziny, będzie ciut mniejszy. Tak. Moja decyzja już się nie zmieni. Klamka zapadła. Krzyś nie jest z tego powodu zadowolony, ale próbuje uszanować moją decyzję, przekonując mnie jeszcze. Wkrótce zasnął, oparty o moje ramię. Uśmiechnęłam się i również udałam się do krainy Morfeusza. Następny dzień spędziłam leżąc w łóżku z kakao i co chwilę odrzucając połączenia od Bartka. W końcu się zdenerwowałam i wyłączyłam telefon. Przesunęłam termin i ustaliłam, z nim, że odbędzie się to jutro o wpół do 8. Rano. Wieczorem Zuzia i Krzysiek próbowali mnie jeszcze przekonać, ale nie dałam się. Następnego dnia obudziłam się o godzinie 6:30. Byłam taka zdenerwowana. Ubrałam się i zrobiłam kawę. Patrzyłam nerwowo w okno, jakby miał zaraz pojawić się tam jakiś znak. Do kuchni weszła Zuzia. Popatrzyła na mnie i nalała sobie do kubka kawy.
- Wiesz, że będziesz tego żałować?- zapytała. Po raz piętnasty.
- Tak, wiem.- sztucznie się uśmiechnęłam i spojrzałam na zegarek. 7:07. Muszę lecieć. Weszłam do pokoju Zuzi i obudziłam śpiącego Zbysia.- Mogę twoje auto pożyczyć?- złożyłam ręce jak do modlitwy.
- Pewnie.- sztucznie się uśmiechnął i znowu zasnął. Wzięłam z szafki klucze, z pokoju torebkę i niepewnie zamknęłam drzwi od mieszkania. Weszłam do samochodu i włączyłam silnik. Odetchnęłam głośno i pojechałam tam. Przez całą drogę słuchałam jednaj piosenki. Smutnej. Byłam w szoku, że Zibi posiada chociaż jedną smutną piosenkę. Zaparkowałam pod przychodnią i zamknąwszy auto, schowałam kluczyki do torebki. Byłam strzępkiem nerwów, a moje nogi chciały uciekać. Nie! Postanowiłam.! Tak będzie lepiej. Zmusiłam się do przekroczenia progu i usiadłam n krzesełku w poczekalni. Oprócz mnie była tam tylko młoda dziewczyna w kapturz i słuchawkach w uszach. Miała spuszczoną głowę i była ubrana na czarno. Aż mną zatrzęsło. Nie mogłam się uspokoić. Prawie zaczęłam paznokcie obgryzać. Wtedy z gabinetu wyszła jakaś para. Miała miny jak po pogrzebie. No właściwie, to jest jakiś tam pogrzeb. Kiedy usłyszałam swoje nazwisko, prawie oczy wyszły mi n wierzch.

- Pani Marta Grzewczyk.- usłyszałam. Wstałam i skierowałam się wzdłuż korytarza do gabinetu lekarza. 


-------------------------------------------------
Hejoo :D

Przepraszam, że krótki, ale musi być niepewność. :D Jak wrażenia? :) Komentujcie. :D 




6 komentarzy:

  1. Ona to zrobi... :/ Bartek ma inną :/:/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie piszesz, ale wydaje mi się, że wątek z dzieckiem jest zbędny. Wystarczy, że sama główna bohaterka ma mieszane uczucia. Dla dziecka nie będzie dobrze ani jak ona je wychowa, ani jak Piotrek zacznie je wychowywać. Najlepsze w tym momencie by było to, że lekarz się jednak pomylił lub poronienie. ( oczywiście, gdyby się tak działo naprawdę nie mówiłabym tak) Irytuje mnie też trochę niezdecydowanie Marty, ale mam nadzieję, że ogranie swoje myśli i wszystko będzie ok :) Zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię i spróbuję się do niej dostosować. :D

      Usuń
  3. zapraszam na zaplątanych ;) http://zaplatani-w-siatke.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział.:)


    http://grenade-tlumaczenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. zapraszam na przyspieszony odcinek 8 na zaplątanych http://zaplatani-w-siatke.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń