czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 5 „ Kocham Cię.”

- Czemu się pakujesz?- zapytał poważnie Igła.
- Chyba nie przez Kurka?- zapytał przez zaciśnięte zęby Nowakowski.
- Nie.- otarłam łzy. Muszę wyjechać na badania. Do Polski. Nie mogę być z wami do końca.- spuściłam głowę i opadłam na podłogę.
- Co? Jakie badania?- zapytał troskliwie Kubiak. Musiałam się odważyć. To moi przyjaciele. Odsłoniłam mój brzuch. Byli przerażeni. Znowu grupowy misiek.

- Chłopaki. Mam do was jedną prośbę.- wszyscy spojrzeli na mnie.- Dajcie z siebie wszystko i przywieźcie złoto!- szeroko się uśmiechnęłam. Pogadaliśmy jeszcze chwilkę, było pocieszanie śmiechy itp. W pewnym momencie do pokoju wszedł Andrea. 
- Samolot za 2 godziny.- powiedział po angielsku. Posmutniałam. Chłopaki poszli, a ja spakowałam ostatnie rzeczy do walizki. Cały czas myślałam jak pożegnać się z Bartkiem. Niepewnie napisałam do niego sms- a. „Mógłbyś na chwilę przyjść?” . Po około 5 minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Zaraz do pokoju wparował Kurek.
- Dlaczego wyjeżdżasz i co się stało?- zapytał siadając na łóżku. Bał się spojrzeć mi w oczy. Wiem to. Dlaczego tak trudno mi powiedzieć, co czuję. Za pół godziny mam samolot i mogę go już nigdy nie spotkać. Ale po co mu ja? Wychudzona, nieumiejąca wyrażać uczuć dziewczyna.
- Chciałam się z Tobą pożegnać.- spojrzałam na niego. Wpatrywał się we mnie smutnym wzrokiem. Zrób coś, do cholery! Zrób to ten pierwszy i ostatni raz i zapamiętaj to do końca. Wpatrywaliśmy się w siebie. Nie mogłam tego opisać, to było takie magiczne. W końcu nie wytrzymałam. Łzy naleciały mi do oczu, a ja zachłannie wpiłam się w jego usta. Odwzajemnił pocałunek. Chciałam zapamiętać smak jego ust, bo być może to nigdy się już nie powtórzy. Oderwałam się od niego i wyszeptałam do ucha:
- Nie zapomnij o mnie.- pogłaskałam go po policzku, ostatni raz spojrzałam głęboko w jego niebieskie tęczówki, wzięłam walizkę i wyszłam. Został tam sam. Tak bardzo chciałam, żeby wstał, podbiegł do mnie i powiedział, że mnie kocha. Ale wiem, że to tylko jedno z moich marzeń. Łzy spływały po moich policzkach. Przed hotelem czekali już wszyscy. Pożegnałam się z nimi, a najbardziej z Piotrkiem.
- Będzie mi ciebie brakowało.- pocałowałam go w policzek. I kiedy wchodziłam do taxówki, usłyszałam za mną głos. Głos Bartka.
- Kocham cię.- wyszeptał. Teraz moje policzki wyglądały, jakby po ulewie. I rzeczywiście zaczęło padać.
- Nie, Bartek. Nie utrudniaj, nie zasługuję na ciebie. Znajdziesz kogoś dużo lepszego.- mówiłam załamującym się głosem. Chciałam wsiąść, ale mnie zatrzymał.
- Nie chcę innej. Chcę ciebie i tylko ciebie.- uśmiechnął się.
- Żegnaj.- przytuliłam go i weszłam do pojazdu. Ulewa była naprawdę wielka, ale to pikuś w porównaniu do mojej rozpaczy. Wysiadłam na lotnisku, gdzie za 5 minut miał startować mój samolot. W mozolnym tempie wgramoliłam się na pokład. Puściłam piosenkę z mojego iPhone.
- Przepraszam. Wysiadamy.- usłyszałam czyjś głos. Chyba przez przypadek zasnęłam. Podziękowałam pani i wyszłam. Odebrałam bagaż i zaczęłam wzrokiem szukać Zuzi. Kiedy ją zauważyłam, od razu rzuciłam się na nią i wypłakałam się jej.
- No już dobrze. Chodź, jedziemy.- wzięłam walizkę i poszłyśmy do samochodu. Nie odzywałam się całą drogę, tylko tępo wpatrywałam się w widoki za oknem.
- Muszę wjechać na stację. Wziąć ci coś?- zapytała z uśmiechem.
- Wodę i jakieś małe ciastko.- uśmiechnęłam się. Lekarz powiedział, że muszę się przekonywać do jedzenia. Mam jeść dużo, ale w bardzo małych ilościach, po jakimś czasie jeść większe ilości, aż wymioty ustąpią. Ogólnie był strasznie zdziwiony, że nie stosuję żadnych środków przeczyszczających, ani nic mi nie wypada i się nie psuje. Powiedział, że mam dużo szczęścia, że tak wcześnie przyszłam. Po chwili do samochodu wpakowała się szczęśliwa Zuzia. 
- Nasi wygrali mecz.- uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam ją. Ta wiadomość bardzo poprawiła mi humor. Ale i tak byłam smutna. Kiedy dojechaliśmy pod blok, gdzie mieszkała przyjaciółka, wyciągnęłam walizkę i powędrowałam do mieszkania. Walnęłam torby w salonie i włączyłam Polsat Sport. Akurat leciało pomeczowe studio. MVP- Bartosz Kurek. Wywiad z Bartkiem. Zacisnęłam zęby, żeby znowu się nie poryczeć.
- Grał pan świetnie. Ataki były rewelacyjne, zagrywka i przyjęcie również. Powiedział pan an początku, że musi wygrać dla kogoś. Zdradzi nam pan imię tej osoby?- zapytał redaktor.
- Nie. Nie zdradzę dla kogo. Ona wie, że to dla niej. Kocham cię, Martuś.- posłał całusa w stronę kamery i poszedł. On jest taki słodki. Uśmiech mimowolnie wkradł się mi na twarz, a umysł rozświetlił. Ale ja na niego nie zasługuję. Znajdzie kogoś lepszego kto da mu miłość na jaką zasługuje. Wyłączyłam telewizor, udało mi się zjeść pół ciacha! Cieszyłam się z tego. Pogratulowałam chłopakom przez telefon zwycięstwa i odpłynęłam w krainę morfeusza.

Obudził mnie pyszny zapach świeżo zaparzonej kawy. Poszłam za zapachem do kuchni, gdzie stała Zuzia, robiąca jajecznicę. Wypiłam całą filiżankę dobrej cieczy i zabrałam się za jajecznicę. Powoli pochłaniałam coraz większe ilości, aż zjadłam cały talerz. Obie byłyśmy w szoku. Ale ok., muszę zadzwonić do doktora. Weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i lekko podmalowałam. Nie miałam zamiaru dzisiaj nigdzie iść, ale oczywiście musiał zadzwonić ten cholerny telefon.
- Pani Marta Grzewczyk?- zapytał głos po drugiej stronie.
- Tak. O co chodzi?- zapytałam.
- Pani ojciec bardzo prosi o wizytę.- następna przykrość. Dlaczego on mi to robi? Nie, nie mogę się zgodzić. Nie, za to co mi zrobił.
- Niestety, nie.- powiedziałam oschle.
- Bardzo nalega. Mówi, że to coś bardzo ważnego.- facet zaczął tłumaczyć. Weź się w garść. Odmów. Odmów, do cholery!!
- Dobrze, przyjdę.- nie zdążyłam ugryźć się w język.
- Może być 15?
- Tak. Będę.- powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Weszłam do kuchni i wkurzona usiadłam przy stole.
- Kto to?- zapytała Zuzia.
- Policjant. Jadę dzisiaj do ojca.- przyjaciółka spuściła talerz, a on roztłukł się na drobny mak.
- Co?- poprosiła o powtórzenie.
- No. Muszę jechać. Ponoć ma mi do powiedzenia „coś ważnego”.- dlaczego moje życie jest takie? Czemu nie mogę mieć normalnej kochającej rodziny, fajnego chłopaka i normalnych przyjaciół? Wstałam i udałam się do łazienki. Opadłam na zimne kafelki i leżałam tak chyba z pół godziny. Spojrzałam na zegarek na mojej ręce. 13:20. Muszę się szykować. Gdybym mogła wcale bym tam nie szła. Ale jestem głupia. Przecież mogłaś nie iść, to ty oczywiście nikomu nie odmówisz! Zrobiłam lekki makijaż zakrywający moje spuchnięte oczy i czerwone policzki. Ubrałam się i wyprostowałam włosy. Nie mogę wyrażać żadnych emocji. Pamiętaj, że on nic dla ciebie nie znaczy. Pożegnałam się z przyjaciółką, założyłam buty i wyszłam. Po 20 minutach dotarłam pod komisariat. Długo zwlekałam czy wejść do środka, ale było zimno, a jak nie wejdę, to wyjdę na tchórza. Niepewnym krokiem ruszyłam w stronę więzienia.
- Przepraszam. Miałam się widzieć z Waldemarem Grzewczykiem.- wycedziłam przez zęby do jakiegoś policjanta.
- Proszę za mną.- powiedział i szliśmy w różnych pomieszczeniach. Śmierdziało tam, jak nie powiem gdzie. W końcu weszliśmy do Sali odwiedzin. Zauważyłam mojego ojca. Przełknęłam głośno ślinę. Podeszłam do niego i usiadłam na krzesełku.
- Po co chciałeś mnie widzieć?- zapytałam patrząc w okno.
- Słuchaj.- wziął moją rękę, ale szybko ją wyrwałem. Posmutniał.- Wiem, że popełniłem kilka błędów…- przerwałam mu.
- Kilka? Nie bądź śmieszny. Niby taki kochający tatuś, ale to ktoś mi zrobił.- pokazałam mu moją bliznę na plecach. Zacisnął oczy.
- Chciałbym za to przeprosić i zacząć od nowa.- zaśmiałam się ironicznie.- Przepisałem ci cały majątek.- zrobiłam wielkie oczy.
- A czy to coś zmieni? Jesteś taki sam. Tylko kasa i kasa. Nigdy nie pomyślałeś nawet o nas. O mamie. Ona cię bardzo kochała pomimo tego, że ją biłeś. Nie mogę uwierzyć, że dalej jesteś taki sam. Myślałem, że się zmienisz, a jednak myliłam się. Nie chcę twojej kasy, ani nic od ciebie. Zostaw mnie i mamę w spokoju.- wstałam.
- A powiedz, jak ona się czuje?- zapytał.
- Ojej. Nagle się zrobił troskliwy mąż i tatuś?- spojrzałam na niego.- Twoje niedoczekanie.- zrobiłam groźną minę i wyszłam. Z płaczem biegłam do mieszkania. Zuzia jeszcze była w pracy więc nie miałam się komu wypłakać. Potrzebowałam teraz Piotrka. Żeby mnie przytulił i powiedział to sławne zdanie. „Wszystko będzie dobrze.” Osunęłam się po ścianie i schowałam ręce w dłonie. Z radia, które stało w kuchni, wywnioskowałam,  że za 15 minut rozpocznie się finał. Polska- Brazylia. Otarłam łzy i doprowadziłam się trochę do porządku. Muszę się wziąć w garść. Usiadłam przed telewizorem, z kocem i kanapką. Oglądałam sobie studio i udało mi się zjeść całą! Byłam strasznie zdziwiona samą sobą. Mój brzuch tak jakby przez dzień troszeczkę urósł. Nie wiem czy to możliwe, ale ja to odczuwam. Mecz się zaczął.

Wygraliśmy 3:1. Cieszyłam się jak dziecko. Oni z resztą też. Biegali po boisku krzyczeli, że znowu wygrali. Byłam z nich strasznie dumna. Jestem strasznie głupia, ale postanowiłam się od nich odciąć. Po co im znajomość ze mną? I tak do niczego się nie nadaje. Gdyby nie moja głupota, byłabym tam i cieszyła się razem z nimi i jeszcze robiła zdjęcia. Ale nie. To ja. Głupia blondynka. Moje chęci do życia sięgnęły dna. Mogłabym ze sobą skończyć, ale to byłoby jeszcze bardziej szczeniackie. Moje myślenie ma poziom zerowy. Boże co ja zrobiłam? Dopiero teraz do mnie dotarło, że dałam Kurkowi kosza.
 

---------------------------------------------------
Witam, witam. :D

Po długiej nieobecności, wróciłam! :) Mam nadzieję, że się podoba. :D Zależy mi na waszych opiniach i bardzo dziękuję, za wszystkie miłe komentarze. :*


                                                    Next : 19.08.13r. 

POZDRO... ;***










3 komentarze:

  1. Marta zdecydowanie nie powinna odcinać się od chłopaków! To idiotyczny pomysł, zważywszy na to, że i im i jej na sobie nawzajem zależy. I może to będzie trochę nieszablonowe, ale wolałabym, żeby Marta jednak była z Piotrkiem, a nie z Bartkiem, bo z tym drugim to nigdy nie wiadomo :D
    Jeśli możesz, to informuj mnie o dalszych rozdziałach i jeśli miałabyś ochotę to zapraszam do poczytania na un-poco-de-amor.blogspot.com
    buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda ze wyjechala, i tak sie skonczylo na razie ;)
    ciesze sie ze juz dodalas rozdzial :)
    sciskam :*

    uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com
    siatkarskielovestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. dobrze, że już zaczyna normalnie jeść :) że jest już coraz lepiej. Odcinając się od chłopaków zrobiłaby największą głupotę, ona ich potrzebuje! :)
    czekam na kolejny :)
    zapraszam do siebie
    http://serca-kolysanie.blogspot.com/
    http://niepewne-wczoraj-dzis-jutro.blogspot.com/

    ściskam :*

    OdpowiedzUsuń