- Czemu się pakujesz?- zapytał poważnie Igła.
- Chyba nie przez Kurka?- zapytał przez zaciśnięte zęby
Nowakowski.
- Nie.- otarłam łzy. Muszę wyjechać na badania. Do Polski.
Nie mogę być z wami do końca.- spuściłam głowę i opadłam na podłogę.
- Co? Jakie badania?- zapytał troskliwie Kubiak. Musiałam
się odważyć. To moi przyjaciele. Odsłoniłam mój brzuch. Byli przerażeni. Znowu
grupowy misiek.
- Chłopaki. Mam do was jedną prośbę.- wszyscy spojrzeli na
mnie.- Dajcie z siebie wszystko i przywieźcie złoto!- szeroko się uśmiechnęłam.
Pogadaliśmy jeszcze chwilkę, było pocieszanie śmiechy itp. W pewnym momencie do
pokoju wszedł Andrea.
- Samolot za 2 godziny.- powiedział po angielsku.
Posmutniałam. Chłopaki poszli, a ja spakowałam ostatnie rzeczy do walizki. Cały
czas myślałam jak pożegnać się z Bartkiem. Niepewnie napisałam do niego sms- a.
„Mógłbyś na chwilę przyjść?” . Po około 5 minutach usłyszałam pukanie do drzwi.
Zaraz do pokoju wparował Kurek.
- Dlaczego wyjeżdżasz i co się stało?- zapytał siadając na
łóżku. Bał się spojrzeć mi w oczy. Wiem to. Dlaczego tak trudno mi powiedzieć,
co czuję. Za pół godziny mam samolot i mogę go już nigdy nie spotkać. Ale po co
mu ja? Wychudzona, nieumiejąca wyrażać uczuć dziewczyna.
- Chciałam się z Tobą pożegnać.- spojrzałam na niego.
Wpatrywał się we mnie smutnym wzrokiem. Zrób coś, do cholery! Zrób to ten
pierwszy i ostatni raz i zapamiętaj to do końca. Wpatrywaliśmy się w siebie.
Nie mogłam tego opisać, to było takie magiczne. W końcu nie wytrzymałam. Łzy
naleciały mi do oczu, a ja zachłannie wpiłam się w jego usta. Odwzajemnił
pocałunek. Chciałam zapamiętać smak jego ust, bo być może to nigdy się już nie
powtórzy. Oderwałam się od niego i wyszeptałam do ucha:
- Nie zapomnij o mnie.- pogłaskałam go po policzku, ostatni
raz spojrzałam głęboko w jego niebieskie tęczówki, wzięłam walizkę i wyszłam.
Został tam sam. Tak bardzo chciałam, żeby wstał, podbiegł do mnie i powiedział,
że mnie kocha. Ale wiem, że to tylko jedno z moich marzeń. Łzy spływały po
moich policzkach. Przed hotelem czekali już wszyscy. Pożegnałam się z nimi, a
najbardziej z Piotrkiem.
- Będzie mi ciebie brakowało.- pocałowałam go w policzek. I
kiedy wchodziłam do taxówki, usłyszałam za mną głos. Głos Bartka.
- Kocham cię.- wyszeptał. Teraz moje policzki wyglądały,
jakby po ulewie. I rzeczywiście zaczęło padać.
- Nie, Bartek. Nie utrudniaj, nie zasługuję na ciebie.
Znajdziesz kogoś dużo lepszego.- mówiłam załamującym się głosem. Chciałam
wsiąść, ale mnie zatrzymał.
- Nie chcę innej. Chcę ciebie i tylko ciebie.- uśmiechnął
się.
- Żegnaj.- przytuliłam go i weszłam do pojazdu. Ulewa była
naprawdę wielka, ale to pikuś w porównaniu do mojej rozpaczy. Wysiadłam na
lotnisku, gdzie za 5 minut miał startować mój samolot. W mozolnym tempie
wgramoliłam się na pokład. Puściłam piosenkę z mojego iPhone.
- Przepraszam. Wysiadamy.- usłyszałam czyjś głos. Chyba
przez przypadek zasnęłam. Podziękowałam pani i wyszłam. Odebrałam bagaż i zaczęłam
wzrokiem szukać Zuzi. Kiedy ją zauważyłam, od razu rzuciłam się na nią i
wypłakałam się jej.
- No już dobrze. Chodź, jedziemy.- wzięłam walizkę i
poszłyśmy do samochodu. Nie odzywałam się całą drogę, tylko tępo wpatrywałam
się w widoki za oknem.
- Muszę wjechać na stację. Wziąć ci coś?- zapytała z
uśmiechem.
- Wodę i jakieś małe ciastko.- uśmiechnęłam się. Lekarz
powiedział, że muszę się przekonywać do jedzenia. Mam jeść dużo, ale w bardzo
małych ilościach, po jakimś czasie jeść większe ilości, aż wymioty ustąpią.
Ogólnie był strasznie zdziwiony, że nie stosuję żadnych środków
przeczyszczających, ani nic mi nie wypada i się nie psuje. Powiedział, że mam
dużo szczęścia, że tak wcześnie przyszłam. Po chwili do samochodu wpakowała się
szczęśliwa Zuzia.
- Nasi wygrali mecz.- uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam
ją. Ta wiadomość bardzo poprawiła mi humor. Ale i tak byłam smutna. Kiedy
dojechaliśmy pod blok, gdzie mieszkała przyjaciółka, wyciągnęłam walizkę i
powędrowałam do mieszkania. Walnęłam torby w salonie i włączyłam Polsat Sport.
Akurat leciało pomeczowe studio. MVP- Bartosz Kurek. Wywiad z Bartkiem.
Zacisnęłam zęby, żeby znowu się nie poryczeć.
- Grał pan świetnie. Ataki były rewelacyjne, zagrywka i
przyjęcie również. Powiedział pan an początku, że musi wygrać dla kogoś.
Zdradzi nam pan imię tej osoby?- zapytał redaktor.
- Nie. Nie zdradzę dla kogo. Ona wie, że to dla niej. Kocham
cię, Martuś.- posłał całusa w stronę kamery i poszedł. On jest taki słodki.
Uśmiech mimowolnie wkradł się mi na twarz, a umysł rozświetlił. Ale ja na niego
nie zasługuję. Znajdzie kogoś lepszego kto da mu miłość na jaką zasługuje. Wyłączyłam
telewizor, udało mi się zjeść pół ciacha! Cieszyłam się z tego. Pogratulowałam
chłopakom przez telefon zwycięstwa i odpłynęłam w krainę morfeusza.
Obudził mnie pyszny zapach świeżo zaparzonej kawy. Poszłam
za zapachem do kuchni, gdzie stała Zuzia, robiąca jajecznicę. Wypiłam całą
filiżankę dobrej cieczy i zabrałam się za jajecznicę. Powoli pochłaniałam coraz
większe ilości, aż zjadłam cały talerz. Obie byłyśmy w szoku. Ale ok., muszę
zadzwonić do doktora. Weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się
i lekko podmalowałam. Nie miałam zamiaru dzisiaj nigdzie iść, ale oczywiście
musiał zadzwonić ten cholerny telefon.
- Pani Marta Grzewczyk?- zapytał głos po drugiej stronie.
- Tak. O co chodzi?- zapytałam.
- Pani ojciec bardzo prosi o wizytę.- następna przykrość.
Dlaczego on mi to robi? Nie, nie mogę się zgodzić. Nie, za to co mi zrobił.
- Niestety, nie.- powiedziałam oschle.
- Bardzo nalega. Mówi, że to coś bardzo ważnego.- facet
zaczął tłumaczyć. Weź się w garść. Odmów. Odmów, do cholery!!
- Dobrze, przyjdę.- nie zdążyłam ugryźć się w język.
- Może być 15?
- Tak. Będę.- powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Weszłam do
kuchni i wkurzona usiadłam przy stole.
- Kto to?- zapytała Zuzia.
- Policjant. Jadę dzisiaj do ojca.- przyjaciółka spuściła
talerz, a on roztłukł się na drobny mak.
- Co?- poprosiła o powtórzenie.
- No. Muszę jechać. Ponoć ma mi do powiedzenia „coś
ważnego”.- dlaczego moje życie jest takie? Czemu nie mogę mieć normalnej
kochającej rodziny, fajnego chłopaka i normalnych przyjaciół? Wstałam i udałam
się do łazienki. Opadłam na zimne kafelki i leżałam tak chyba z pół godziny.
Spojrzałam na zegarek na mojej ręce. 13:20. Muszę się szykować. Gdybym mogła
wcale bym tam nie szła. Ale jestem głupia. Przecież mogłaś nie iść, to ty
oczywiście nikomu nie odmówisz! Zrobiłam lekki makijaż zakrywający moje spuchnięte
oczy i czerwone policzki. Ubrałam się i wyprostowałam włosy. Nie mogę wyrażać
żadnych emocji. Pamiętaj, że on nic dla ciebie nie znaczy. Pożegnałam się z
przyjaciółką, założyłam buty i wyszłam. Po 20 minutach dotarłam pod komisariat.
Długo zwlekałam czy wejść do środka, ale było zimno, a jak nie wejdę, to wyjdę
na tchórza. Niepewnym krokiem ruszyłam w stronę więzienia.
- Przepraszam. Miałam się widzieć z Waldemarem
Grzewczykiem.- wycedziłam przez zęby do jakiegoś policjanta.
- Proszę za mną.- powiedział i szliśmy w różnych
pomieszczeniach. Śmierdziało tam, jak nie powiem gdzie. W końcu weszliśmy do
Sali odwiedzin. Zauważyłam mojego ojca. Przełknęłam głośno ślinę. Podeszłam do
niego i usiadłam na krzesełku.
- Po co chciałeś mnie widzieć?- zapytałam patrząc w okno.
- Słuchaj.- wziął moją rękę, ale szybko ją wyrwałem.
Posmutniał.- Wiem, że popełniłem kilka błędów…- przerwałam mu.
- Kilka? Nie bądź śmieszny. Niby taki kochający tatuś, ale
to ktoś mi zrobił.- pokazałam mu moją bliznę na plecach. Zacisnął oczy.
- Chciałbym za to przeprosić i zacząć od nowa.- zaśmiałam
się ironicznie.- Przepisałem ci cały majątek.- zrobiłam wielkie oczy.
- A czy to coś zmieni? Jesteś taki sam. Tylko kasa i kasa.
Nigdy nie pomyślałeś nawet o nas. O mamie. Ona cię bardzo kochała pomimo tego,
że ją biłeś. Nie mogę uwierzyć, że dalej jesteś taki sam. Myślałem, że się
zmienisz, a jednak myliłam się. Nie chcę twojej kasy, ani nic od ciebie. Zostaw
mnie i mamę w spokoju.- wstałam.
- A powiedz, jak ona się czuje?- zapytał.
- Ojej. Nagle się zrobił troskliwy mąż i tatuś?- spojrzałam
na niego.- Twoje niedoczekanie.- zrobiłam groźną minę i wyszłam. Z płaczem
biegłam do mieszkania. Zuzia jeszcze była w pracy więc nie miałam się komu
wypłakać. Potrzebowałam teraz Piotrka. Żeby mnie przytulił i powiedział to
sławne zdanie. „Wszystko będzie dobrze.” Osunęłam się po ścianie i schowałam
ręce w dłonie. Z radia, które stało w kuchni, wywnioskowałam, że za 15 minut rozpocznie się finał. Polska-
Brazylia. Otarłam łzy i doprowadziłam się trochę do porządku. Muszę się wziąć w
garść. Usiadłam przed telewizorem, z kocem i kanapką. Oglądałam sobie studio i
udało mi się zjeść całą! Byłam strasznie zdziwiona samą sobą. Mój brzuch tak
jakby przez dzień troszeczkę urósł. Nie wiem czy to możliwe, ale ja to
odczuwam. Mecz się zaczął.
---------------------------------------------------
Witam, witam. :D
Po długiej nieobecności, wróciłam! :) Mam nadzieję, że się podoba. :D Zależy mi na waszych opiniach i bardzo dziękuję, za wszystkie miłe komentarze. :*
Next : 19.08.13r.
POZDRO... ;***
Marta zdecydowanie nie powinna odcinać się od chłopaków! To idiotyczny pomysł, zważywszy na to, że i im i jej na sobie nawzajem zależy. I może to będzie trochę nieszablonowe, ale wolałabym, żeby Marta jednak była z Piotrkiem, a nie z Bartkiem, bo z tym drugim to nigdy nie wiadomo :D
OdpowiedzUsuńJeśli możesz, to informuj mnie o dalszych rozdziałach i jeśli miałabyś ochotę to zapraszam do poczytania na un-poco-de-amor.blogspot.com
buziaki :)
szkoda ze wyjechala, i tak sie skonczylo na razie ;)
OdpowiedzUsuńciesze sie ze juz dodalas rozdzial :)
sciskam :*
uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com
siatkarskielovestory.blogspot.com
dobrze, że już zaczyna normalnie jeść :) że jest już coraz lepiej. Odcinając się od chłopaków zrobiłaby największą głupotę, ona ich potrzebuje! :)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny :)
zapraszam do siebie
http://serca-kolysanie.blogspot.com/
http://niepewne-wczoraj-dzis-jutro.blogspot.com/
ściskam :*