Miesiąc później…
21.08.13r. 13:15.
- Kupujesz tą i koniec!- Zuza położyła sukienkę na ladzie.
- Ale ja w niej brzydko wyglądam.- spuściłam głowę.
- Ślicznie wyglądasz. Niech pani powie.- spojrzała
wyczekująco w stronę kasjerki.
- Tak. Świetnie na pani leży i podkreśla ładną buzię.-
uśmiechnęła się do mnie. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- No dobra. Niech ci będzie.- wyciągnęłam z torebki portfel.
Zapłaciłam za swój zakup i wyszłyśmy.
- To gdzie teraz?- zapytała zadowolona z siebie
przyjaciółka.
- Na kawę.!- krzyknęłam widząc moją ulubioną kawiarenkę. Weszłyśmy
do środka i zamówiłyśmy. Usiadłyśmy w rogu i czekałyśmy na zamówienie.
- Nadal uważam, że źle robisz. Powinnaś wybaczyć ojcu. Może
on naprawdę się zmienił?- spojrzała mi w oczy. Zacisnęłam je, żeby się nie
popłakać.
- Tyran zawsze pozostanie tyranem.- wysyczałam przez
zaciśnięte zęby. Zuza załamała ręce. Przynieśli
nam kawę. Rozmawiałyśmy długo, straciłyśmy poczucie czasu. W pewnym momencie do
naszego stolika podszedł dosyć wysoki brunet. Uśmiechnął się do mnie i podał mi
jakąś kartkę i długopis.
- Pani jest fotografem reprezentacji polski w siatkówce?-
miałam już łzy w oczach.
- Byłym. Ona nie lubi o tym gadać. Spieprzaj.- przyjaciółka
zaczęła się irytować, widząc moją minę.
- Ale ja chcę tylko autograf.- powiedział.
- Haha… ode mnie?- rozbawiło mnie to. Ale on chyba mówił
poważnie. No dobra. Podpisałam mu to, a on szybko uciekł.- Idziemy?- Zuza
pokiwała twierdząco głową.
Po co mu był mój autograf? To pytanie ciągle krążyło mi po
głowie. W dodatku od paru dni, mam uczucie, że ktoś mnie śledzi. Może ten nowy
facet matki? Tak. Moja mama znalazła se chłopka. Rok starszego ode mnie. Nawet
przystojny. Nakryłam ich w łóżku, a to był dla mnie straszny szok. Ale mniejsza
z tym. Widziałam jak na mnie patrzy. To było takie dziwne. Nie chciał spuścić
ze mnie wzroku. Trochę mnie to przerażało. Ale pewnie nie to chcecie wiedzieć.
Tylko coś… coś co było dla mnie największą głupotą. Tak. Odcięłam się od nich i
żałuję. Bardzo. Ale co ja mam zrobić. Pojechać do nich i powiedzieć, „Sory, że
się nie odzywałam, ale miałam depresję i jestem głupia”? Nie mogę. Podziwiam
Igłę. On naprawdę jest przyjacielem. Po tym jak przyjechali do polski, zapukał
do moich drzwi. Strasznie mnie to zdziwiło.
- Nie pozwolę ci, tak po prostu zaginąć bez słowa. Nie możesz
tak robić. Jesteśmy przyjaciółmi czy nie?- zapytał. Od razu uwiesiłam mu się na
szyi. Kocham go i widać, że on mnie. Tylko z nim mam kontakt. Reszta ma mnie w
głębokim poważaniu. Chyba rewanżują się za mój zachowanie. Nie wiem, ale mam
przeczucie, że niedługo coś się stanie. Podeszłam do lodówki, która świeciła
pustką. Oczywiście, ja muszę iść na zakupy. Ubrałam się i wyszłam. Poszłam do
Biedronki. Chodziłam po alejkach, biorąc najpotrzebniejsze rzeczy. Czułam na
sobie czyjś wzrok. Okręciłam się wokół własnej osi, ale nikogo znajomego nie
zauważyłam. Szybko podeszłam do kasy, zapłaciłam i w pośpiechu leciałam do
domu. W połowie drogi, zatrzymałam się. Zauważyłam gazetę w kiosku.
„Cosmopolitan”. To co zobaczyłam na okładce, rozwaliło moją psychikę do końca.
Kupiłam gazetę i nie zwracając uwagi na nikogo, powoli szłam do domu.
Gdy tylko dotarłam, osunęłam się po ścianie. Tytuł „Bartek
Kurek znalazł wybrankę” zniszczyło moje życie. Zdjęcie z jakąś blondyną, jak
się całują. Rzuciłam czasopismem w jakiś kont i wskoczyłam do łóżka. Nagle
zadzwonił mój telefon. KRZYSIU. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Hej, mała. Jak leci?- zapytał wesoły głos.
- Super.- skłamałam i wytarłam
łzy.
- Na pewno? Masz jakiś dziwny głos.- zmartwił się.
- Nie. Wydaje ci się. Wszystko w porządku.- uśmiechnęłam się
do telefonu.
- To dobrze. Trzymaj mi się tam. Pa.- pożegnał się i
rozłączył. Ponownie zaczęłam ryczeć. Jak tak dalej będzie to za tydzień nie
będę miała już czym płakać. Usiadłam sobie na kanapie z pudełkiem lodów czekoladowych.
Jem już normalnie, regularnie i dużo. Utyłam 3 kilo. Włączyłam telewizor i
puściłam „Narzeczony mimo woli”. Pośmiałam się troszkę, było fajnie. Po
skończonym filmie, położyłam się na kocu w moim pokoju i zaczęłam czytać
romansidła, które zawsze były dla mnie bzdurą. Zuzia ma całe stosy tych gówien,
także pożyczyłam kilka. Kiedy chciałam założyć słuchawki, ktoś wszedł do domu.
Zgasiłam lampkę i leciutko uchyliłam drzwi. To była Zuzia. Ale nie sama, z
kimś. I to całowali się, jakby się rok nie widzieli. Czekaj, czekaj… Bartman?!
Hahahaha… ona jest z Bartmanem? Ale przecież on ma narzeczoną, a ona o tym wie…
o Kurwa! Zamknęłam drzwi i zszokowana opadłam na koc. Moje życie nigdy nie
będzie normalnie. Westchnęłam. Kiedy tak leżałam z innego pokoju zaczęły
dochodzić odgłosy. Śmiałam się jak opętana, ale po pół godzinie mi się
znudziło, a oni byli coraz głośniej. Włączyłam lampkę i zaczęłam czytać. No nie
powiem, strasznie mnie to wciągnęło. Przeczytałam 4 książki. Spojrzałam na
wyświetlacz mojego telefonu. 04:30. Ściągnęłam słuchawki. Boże, czy oni kiedyś
przestaną? Postanowiłam zrobić im żart. Po cichu stanęłam pod ich drzwiami i je
otwarłam.
- Moglibyście ciszej. Ludzie tu spać próbują.- udałam, że
jestem zaspana. Te ich wystraszone miny. Zamknęłam drzwi. Turlałam się ze
śmiechu, kiedy w koncie pokoju, obok mnie zobaczyłam tą jebniętą gazetę. Muszę
być silna. Poczytałam te strony i tak się wkurzyłam, że wywaliłam przez okno.
Na uspokojenie poczytałam te dziwne książki. Przyznam, że mi się spodobały. Puściłam
moją ulubioną piosenkę i zatraciłam się w lekturze. Oczywiście, jak to ja,
zmieniałam imiona bohaterów. W którejś natknęłam się na Piotra i Martę.
Szczerze mówiąc, ta książka spodobała mi się najbardziej. Ale czy on naprawdę coś
do mnie wtedy czuł? Nie. Raczej nie. Jak mógłby czuć coś do mnie? Brzydka,
wychudzona. Wiem, że się powtarzam, ale taka prawda. Nawet nie wiem kiedy,
zasnęłam.
I tak z dnia na dzień zrobił się 30 sierpnia. A 2 zaczynam
studia fotograficzne. Ojciec bez mojej zgody mi je opłacił. Może naprawdę go
coś ruszyło? Miał straszną minę, jak mu powiedziałam o Darku. Tak miał na imię
facet mamy. Wtedy na zakupach ta sukienka miała być właśnie na ten dzień.
Wstałam a po kuchni krzątali się nocni rozrabiacze. Rozbawiona wpadłam do
kuchni.
- Witam państwa.- szeroko się uśmiechnęłam. Oboje spuścili
głowy, ale widziałam ich uśmiechy.- Jak się spało? Albo może rozrabiało?-
zaśmiałam się. Zbyszek usiadł i zapchał buzię kanapką, a Zuza herbatą.
Pokręciłam tylko głową. Zrobiłam sobie kakałko i poszłam do pokoju. Usiadłam na
parapecie i zaczęłam słuchać muzyki. Ludzie przechodzili obok bloku. Padał okropny deszcz. A mi
znowu zrobiło się smutno. Pomyślałam o chłopakach. O tych wszystkich
przygodach. O tym lesie… o Piotrku. Czemu byłam zajęta tylko własnym nosem i go
nie dostrzegałam? Pewnie poczuł się urażony. Nawet na niego nie spojrzałam jak odjeżdżałam.
Byłam tak zadufana, że zraniłam obu. Jestem beznadziejna. Na tym siedzeniu
zleciał mi cały dzień. Ktoś zapukał do mojego pokoju.
- Pójdziesz na
zakupy? Dam ci listę. Proszę.- przyjaciółka błagalnie złożyła ręce.
Pokiwałam tylko głową. Założyłam dresowe spodnie i bluzę. Wzięłam kartkę od
Zuzy i poszłam przeszukać Bydgoszcz.
Lista była niemiłosiernie długa, ale po 4 godzinach
załatwiłam wszystko. Obładowana siatkami weszłam do klatki. Nie miałam jak
otworzyć drzwi, ale jakiś koleś mi otworzył. Nawet całkiem, całkiem. Uśmiechnął
się do mnie i wszedł ze mną do windy.
- Cześć. Jestem tu nowy. Adrian.- podał mi rękę.
- Cześć. Marta jestem. Podałabym ci rękę, ale nie mam jak.- uśmiechnęłam
się. Piętro 5. Winda się zatrzymuje, ale drzwi się nie otwierają.
Coś jest nie tak. Jestem przerażona. Nie lubię małych pomieszczeń, a w dodatku
jestem tutaj z gościem, którego znam 2 minuty.- CO jest?- mój oddech
przyśpieszył.
- Nie wiem.- zaczął walić pięściami w drzwi.
- Zadzwonię po kogoś.- wyciągnęłam telefon i wycisnęłam
numer Zbyszka.- Bartman, zwlecz z łóżka swoje cztery litery i łaskawie mi
pomóż, bo utknęłam w windzie i ma twoje zakupy. Chyba nie chcesz, żeby twoja
mam się o tych zakupach dowiedziała? Albo co gorsza… twoja narzeczona?-
zapytałam wyczekująco.
- Już lecę.- rozłączył się. Adrian dziwnie się na mnie
gapił.
- Chłopak?- zapytał.
- Nie. Chłopak przyjaciółki.- uśmiechnęłam się. Odwzajemnił
gest. Po chwili pod windę przyleciał Zbychu. Wspólnymi siłami otworzyli drzwi.
Zbyszek wziął wszystkie torby i zaniósł do mieszkania. Kiedy wchodziłam
zaczepił mnie mój „wybawca”.
- Słuchaj. Dasz się zaprosić na kawę?- zapytał z nadzieją.
- Pewnie.- uśmiechnęłam się.- Kiedy?- spojrzałam w jego
zielone oczy.
- Może drugiego? O wpół do czternastej?- spojrzał na
zegarek.
- Pasuje. To do zobaczenia w parku przy uczelni?- pokiwał
głową i odszedł. Wesoło weszłam do pokoju. Już nie mogę się doczekać
poniedziałku. Było już późno także przebrałam się w piżamę i poszłam spać. Całe
2 dni przeleżałam w łóżku. Kiedy nadszedł drugi wrzesień. Wszystko mogło się
zmienić. Od rana skakałam po domu. Pofalowałam włosy, ubrałam moją
sukienkę i zrobiłam sobie makijaż. Ubrałam znienawidzone buty. Ale chociaż
jestem w nich wyższa. Chyba jestem gotowa. Pożegnałam się z przyjaciółką i jej „księciem
z bajki” i poszłam na rozpoczęcie. Z niecierpliwością czekałam na koniec i na
spotkanie z Adrianem. Czuję na sobie wzrok. Mam jakieś omamy czy coś. Odwracam
się. Nic. Wszyscy patrzą na nauczyciela. Po skończeniu wyleciałam jak burza z
uczelni. Udałam się do parku. Jakby ktoś cały czas mnie obserwował. To zaczyna
mnie przerażać. Usiadłam sobie na ławce blisko fontanny. W pewnym momencie ktoś
zakrył mi oczy, a ja zaczęłam krzyczeć. Przestraszony ktoś puścił ręce.
Zobaczyłam wystraszonego Adriana.
- Przepraszam, spanikowałam.- uśmiechnęłam się. Uśmiechnął
się i usiadł obok mnie. Rozmawialiśmy długo. O wszystkim i o niczym. Uwielbia
piłkę nożną. Blondynki i piec. Ma tylko jedną wadę. Powiedział, że nienawidzi
siatkówki. Trochę to straszne. Zaproponował, żebyśmy się przeszli. Z
przyjemnością się zgodziłam. W pewnym momencie ktoś zaszedł mnie od tyłu, przełożył
przez ramię i zaczął biec. Zaczęłam niemiłosiernie kwiczeć. Zauważyłam, że
Adrian za nami biegnie. Próbowałam zobaczyć jego twarz. W pewnym momencie udało
mi się. Byłam zszokowana.
- Piotrek, co ty tu robisz?- zapytałam, dysząc.
- Porywam cię.- uśmiechnął się do mnie.
- Wariat.- zaśmiałam się. Postawił mnie na ziemię i mocno
przytulił. Tak to jest to. Tego mi brakowało. Jego przytulenia. Podniósł mnie i
zaczął kręcić wokół własnej osi. Pewnie wyglądaliśmy jak zakochani. Pocałowałam
przyjaciela w policzek.
- Dobra. Co tu się dzieje?- zapytał zdezorientowany Adrian.
- A ten to kto?- Piterowi mina zrzedła.
- Kolega.- uśmiechnęłam się.- A jak Bartek?- zapytałam, zapominając
moje przemyślenia.- Jak tam jego dziewczyna?- założyłam ręce na piersi.
- No właśnie. Przyjechałem, żeby ci to wyjaśnić. Śledziłem
cię od jakiegoś miesiąca.- przerwałam mu.
- To ty? Boże, ja się już bać zaczynałam.- złapałam się za
serce.
- Ale wracając do tematu. To jego była. Rzuciła się na
niego. On tego nie chciał. On cię kocha.- ostatnie zdanie wypowiedział przez
zaciśnięte zęby.
- Po to cię wysłał? Nie ma odwagi sam przyjść?- założyłam
ręce na piersi.
- Nikt mnie nie wysłał. Po prostu nie chcę żebyś cierpiała.-
wtuliłam się w niego. Zauważyłam stojącego Adriana.
- Możemy to przełożyć?- zapytałam kolegi.
- Pewnie. Do zobaczenia.- udał uśmiech i poszedł. Wracając
do Piotra, spędziliśmy razem wspaniałe popołudnie. Postanowiliśmy iść na jakąś
imprezę. Bardzo mnie to zdziwiło, bo on to zaproponował. Weszliśmy na jakąś
dyskotekę. Po 3 szybkich, humor poprawił mi się jeszcze bardziej. Piotrek też
dzisiaj nie żałował. Piliśmy ile wlezie. Tańczyliśmy i potem chyba… gdzieś
poszliśmy. Ale to już pamiętam jak za mgłą.
----------------------------------------------------------
Hej, hej :D
Słuchajcie. Nie umiem się trzymać wyznaczonego czasu. Także, sory, że tak późno. Następny na pewno będzie na czas. Mam nadzieję, że się podoba i zapraszam do komentowania.
Next : 23.08.13r.
POZDRO ;*